Krzychuzokecia Krzychuzokecia
1714
BLOG

Wielka klęska Dutkiewicza?

Krzychuzokecia Krzychuzokecia Polityka Obserwuj notkę 5

9 października czekają nas wybory do Parlamentu RP. Po raz pierwszy, w wypadku wyborów do Senatu, organizowane w jednomandatowych okręgach wyborczych. Jeśli wierzyć wszelkiego rodzaju "specjalistom", jest to najlepsza rzecz, która przydarzyła się polskiej demokracji, od czasów sejmu kontraktowego. Ale czy specjaliści nie są w błędzie?

Okręgi jednomandatowe mają być ponoć szansą dla słabszych, bo nie posiadających zaplecza parlamentarnego, kandydatów. Zwykle to właśnie oni są lepszymy reprezentantami swojego regionu, bo nie tylko w nim żyją, ale też żyją nim - znają prawdziwe potrzeby swoich sąsiadów, bliższych lub dalszych. Jednomandatowe okręgi do Senatu, mają dać efekt w tym, by to zacne grono stało się miejscem dyskusji uznanych samorządowców - swego rodzaju reprezentacją "weteranów" lokalnej polityki.

Ta idea przyświeca również inicjatywie Obywatele do Senatu, pod przywództwem Rafała Dutkiewicza - wieloletniego prezydenta Wrocławia. Pod szczytnym hasłem wprowadzenia "obywateli" do Senatu, kryje się bowiem właśnie pomysł masowego udziału w wyborach tuzów samorządowej polityki, oraz przedstawicieli środowisk naukowych.

Kim Pan jest, Panie Dutkiewicz?

Rafał Dutkiewicz związany jest z polityką już od lat 80. Wtedy zaczął działać w związku zawodowym Solidarność. W roku 1991 bezskutecznie startował w wyborach parlamentarnych, zresztą, nie był to ostatni raz. Jednak brak sukcesów w polityce skłonił go do zainteresowania się biznesem. Opłaciło się to, udało mu się m.in. wraz z Grzegorzem Schetyną utworzyć radio Eska, dziś znane z wyjątkowo niskiej wartości nadawanych treści.

Sukcesy w biznesie niejako pobudziły jego apetyt na politykę. Swoją "przepustkę" do tego świata odnalazł w roku 2002 kiedy został wybrany na prezydenta Wrocławia. Jego kandydaturę popierała nowa partia na polskiej scenie politycznej - Platforma Obywatelska. Dutkiewicz okazał się wyjątkowo sprawnym prezydentem, sprowadził do miasta m.in. wiele imprez kulturalnych, a co za tym idzie, również duże pieniądze. Dzięki temu na urząd prezydenta Wrocławia został wybrany jeszcze dwa razy: w 2006 i 2010 roku.

Niestety, mimo kolejnych zwycięstw w polityce samorządowej, Dutkiewicz nigdy nie miał szczęścia w tej ogólnokrajowej. Wspomniałem już jego dwa nieudane starty w wyborach do Sejmu: w latach 1991 i 1993. W roku 2008 zaangażował się w tworzenie ruchu Polska XXI. Za tą organizacją, oprócz Dutkiewicza, stali byli politycy PiS i PO (m.in. Kazimierz Michał Ujazdowski i Jan Maria Rokita), oraz znanych politologów i innych ludzi nauki, m.in. prof. Jadwigę Staniszkis. Celem organizacji (choć lepsze byłoby słowo partia) był udział w wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego. To ostatnie zamierzenie zostało porzucone na rzecz organizacji lokalnych struktur Polski XXI. W jej trakcie Dutkiewicz został niejako odsunięty na "boczny tor" Polski XXI, m.in. przez Jarosława Sellina. Sama organizacja nie przetrwała zbyt długo i włączyła się do Polski Plus - partii związanej m.in. z Ludwikiem Dornem.

A kto za Panem stoi, Panie Dutkiewicz?

Jak do tej pory, najważniejszą osobą, poza samym pomysłodawcą, która uczestniczy w ruchu Obywatele do Senatu wydaje się być profesor Krzysztof Rybiński. Właściwie to dzięki niemu przypomnieliśmy sobie o OdS w środku kampanii wyborczej. 22 sierpnia tego roku udzielił on wywiadu w radiowej "Trójce", a inna rozmowa z tym ekonomistą, przeprowadzona przez braci Karnowskich, ukazała się tego samego dnia, w 29 numerze tygodnika "Uważam Rze".

Poglądy, które wyznaje Rybiński, można określić mianem czysto wolno-rynkowych. W wywiadze udzielonym "URz", ten kandydat do Senatu, niemal wcale nie wypowiada się na tematy nie mające związku z ekonomią i finansami państwa. Właściwie to dobrze, jeśli Senat ma być swego rodzaju "ciałem doradczym", ale pamiętajmy, że takie "okopanie" się we własnym "grajdołku" zwykle nic dobrego w polityce nie przynosi. Politykom, żeby nie było wątpliwości (z wpływem na państwo polskie bywa lepiej). Poza ekonomią, Rybiński uważa, że konieczne by było nabranie przez Polaków większego szacunku do prawa. Jak to ma być wykonane, nie powiedział, poza wskazówką, że podoba mu się program PiS-u dotyczący właśnie tej dziedziny.

Jako ekonomista, Krzysztof Rybiński uważa, że najważniejszym zadaniem dla Polski, po wyborach, będzie zmniejszenie długu narodowego i wydatków. Wg Rybińskiego najlepszym sposobem na osiągnięcie tego celu będzie zmniejszenie wydatków na pomoc socjalną. Ekonomista twierdzi, że "miliardy złotych szeroko rozumianej pomocy socjalnej" trafiają "do ludzi, którzy nie są biedni". Czy takie zdanie jest usprawiedliwione, muszą sobie odpowiedzieć Państwo sami, warto jednak zaznaczyć, że coraz więcej osób zauważa, że krojenie tzw. "socjalu" wcale nie jest remedium na wszystkie bolączki. Rybiński należy również do grupy osób chcących zlikwidować KRUS i "wciągnąć" mieszkańców wsi "do miast, w nowoczesną gospodarkę". Kiedy Karnowscy zwracają mu uwagę, że oznacza to ni mniej, ni więcej tylko wyludnienie wsi, Rybiński twierdzi, że "nic się nie wyludni". Cóż, pozostaje ufać w wiarę profesora, w tej kwestii. Jego poglądy na kwestię emerytur też wydają się znane: Rybiński chce podniesienia wieku emerytalnego i zlikwidowania tzw. "mundurówek". Ze swojej strony mam nadzieję, że ten wybitny profesor zdaje sobie sprawę, że oznacza to powrót do "najlepszych" czasów Ludowego Wojska Polskiego, kiedy to połowę etatów stanowili dziadkowie po 70-tce, przydatni jedynie w okresach realizacji paktów rozbrojeniowych takich jak START-II (zwalniało się emerytów, i już - redukcja wykonana).

Jednakże najbardziej kontrowersyjnym pomysłem profesora jest wprowadzenie podatku katastralnego. Wg zamierzeń ekonomisty ma to spowodować, że trudniej będzie "ukryć bogactwo". Prawda jest jednak taka, że w Polsce wiele osób, względnie biednych, posiada nieruchomości o względnie wysokiej wartości. I wcale te posiadłości nie powiększają ich "bogactwa", raczej są nieskończonym źródłem wydatków (podatki za "wodę, światło, gaz"). Nowy podatek, w dodatku z założenia drogi, raczej spowoduje, że pozbędą się oni tych mieszkań i działek, i będą z nich korzystać na zasadzie hipoteki. Jak słusznie zauważają Karnowscy, może to spowodować "degradację całych grup społecznych", co jednak nie stanowi dla naszego ekonomisty problemu, bo ten podatek istnieje na całym świecie. Rzeczywiście, szczególnie optymistycznym przykładem są tutaj USA, gdzie większość rodzin mieszka w wynajmowanych domach, lub mieszkaniach, a upadek banku, lub właściciela osiedla daje efekt w nagłym przyroście pustostanów i tabliczek z napisami "for sale" (na sprzedaż), lub "for rent" (wynajmę).

Jednakże OdS to nie tylko Krzysztof Rybiński. To również cała plejada innych postaci, często kontrowersyjnych (jak Tomasz Misiak), czy znanych z tego, że... są znane (przykładem Anna Kalata, która ostatecznie nie będzie startować w wyborach). Cechą wspólną tych osób jest często to, że (poza aktywnym udziałem w samorządach, ale to też nie wszyscy)... cech wspólnych nie mają. To właściwie zbiorowisko "ciekawych przypadków", które nie potrafią wystosować żadnej wspólnej wizji. Zresztą, poza wywiadami Krzysztofa Rybińskiego, nie potrafią nawet poprowadzić dobrej kampanii wyborczej. W dzisiejszych czasach, może to oznaczać właściwie tylko sromotną klęskę.

I Pan chce wygrać, Panie Dutkiewicz?

Ruch Obywatele do Senatu to, poza najbardziej znanymi samorządowcami i ludźmi nauki, m.in. ludzie starej Polski XXI. Czy Dutkiewicz naprawdę wierzy, że taka "mieszanka" zapewni mu zwycięstwo? Czytając wywiad z nim w "Super Ekspresie", widać, że jego marzenia wcale nie są takie wielkie jak się wydaje: "W wyborach do Senatu można osiągnąć znakomity wynik, a przegrać jednym głosem. Zwycięzca jest tylko jeden. Dlatego w starciu z takimi gigantami, jak PO i PiS uważam, że sukcesem będzie wprowadzenie 7 senatorów, czyli stworzenie klubu.". Co prawda w dalszej części prezydent Wrocławia roi o objęciu urzędu premiera w rządzie eksperckim, ale 7 osób w Senacie to nie jest fantastyka, nawet przy mizernej kampanii wyborczej (ograniczającej się właściwie do wywiadów Dutkiewicza w "SE" i Rybińskiego w poważniejszym "URz"). A może? Okazuje się, że wbrew pozorom, jednomandatowe okręgi wyborcze, czyli coś co miało być siłą Obywateli do Senatu, może być przyczyną ich klęski.

Jak powszechnie wiadomo, w jednomandatowym okręgu wyborczym może wygrać tylko jeden kandydat - ten, który zbierze największą ilość głosów. Jeśli wierzyć przeróżnym sondażom, największe poparcie w Polsce ma jedna partia - Platforma Obywatelska. Była ona za wprowadzeniem tzw. "JOW-ów", nie bez przyczyny. Jeśli założymy, że w każdym okręgu PO może zdobyć minimum 33% głosów (a może), to sam fakt pokazania się na bilbordzie Platformy "Pana Iksińskiego" daje mu w wyborach do Senatu właśnie 33% głosów. Takie po prostu są przyzwyczajenia wyborców, że głosują oni nie na człowieka, a na partię i nic tego nie zmieni - nawet to, że na karcie do głosowania nie pojawi się nazwa partii. Takich "Iksińskich" po prostu stać na billboardy, bo funduje je partia. Tymczasem osoby, które zdecydowały się na współpracę z Dutkiewiczem i jego ruchem, często nie mogą sobie na tak kosztowną kampanię pozwolić, nawet mimo wielu lat udanej pracy w samorządzie. Tacy ludzie to swego rodzaju "cisi bohaterowie", o których większa część opinii publicznej nic nie wie, i na których nie zagłosuje.

Czy moja wypowiedź to głos sprzeciwu dla kampanii "billbordowej", lub ruchu Obywatele do Senatu? Nie, chociaż sam ruch Dutkiewicza kojarzy mi się raczej z Platformą, w wersji "uproszczonej", która ma uszczknąć kilka głosów PiS-owi (spójrzmy, że kandydaci OdS często byli związani z partią rządzącą, a teraz prowadzą jej lekką krytykę). Po prostu nie podoba mi się sam pomysł jednomandatowych okręgów wyborczych, który takie pozytywne akcje, jaką może być ruch prezydenta Wrocławia, od razu skazuje na porażkę. Gdyby wybory do Senatu odbywały się wg starej ordynacji, ta siódemka senatorów, o której marzy Dutkiewicz, byłaby możliwa, a nawet pewna. Tymczasem, jednomandatowe okręgi wyborcze niejako skazują nas na hegemonię Platformy w Senacie, z kilkoma senatorami PiS gdzieś na końcu sali. Jest to właściwie wbrew zasadom demokracji reprezentatywnej i zbliża nas do systemu jednopartyjnego.

Czego sobie i Państwu nie życzę. 

Polecam cykl o nieprawidłowościach w MON.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka