Krzychuzokecia Krzychuzokecia
2972
BLOG

Izraelski Negev w polskiej armii

Krzychuzokecia Krzychuzokecia Gospodarka Obserwuj notkę 30

We wtorek ujawniono decyzję o "rozpoczęciu współpracy" radomskiej Fabryki Broni z izraelskim IWI przy produkcji 5,56mm karabinka maszynowego Negev. Faktycznie oznacza to kolejny zakup dokonany przez pozostającego ministrem obrony narodowej Bogdana Klicha* bez wcześniejszego przetargu.

5,56 kbkm Negev to lekka broń wsparcia produkowana od 1996 roku. Jej konstrukcja jest wzorowana na popularnym kbkm-ie produkcji belgijskiej FN Minimi oraz lokalnie produkowanym karabinku Galil. Jak wiele konstrukcji tego typu jest ona zasilana z taśmy (w tym wypadku natowskiej otwartej taśmy rozsypnej M27) jak i magazynków (pasują magazynki od Galila i natowskie STANAG). W związku z tym regulator gazowy posiada trzy nastawy, od których zależy szybkość wystrzeliwania kolejnych nabojów - wolniejsze ustawienia są wykorzystywane przy zasilaniu z magazynka. Zasięg teoretyczny wg producenta wynosi aż 1000 metrów. Jest to wartość dużo przeszacowana, pociski kalibrów pośrednich (czyli takie jak amunicja 5,56mm NATO) wytracają większość swojej energii już po 500 metrach, co powoduje, że nawet ostrzał zaporowy można prowadzić skutecznie jedynie do 600 metrów. Cechą unikalną dla Negeva jest możliwość wystrzeliwania granatów nasadkowych - garłaczy. Jest to jedyny kbkm z taką możliwością.

Idea karabinka maszynowego, czyli lekkiej broni wsparcia zasilanej nabojem pośrednim, została rozpowszechniona w NATO w latach 70. Wcześniej podobną broń skonstruowali Rosjanie (7,62mm kbkm Kałasznikowa - RPK bazujący na AKM). Planiści sztabowi uznali, że powszechne uniwersalne karabiny maszynowe (następcy zarówno ręcznych kbm-ów jak i stacjonarnych ckm-ów) są zbyt ciężkie i za długie, żeby skutecznie posługiwać się nimi w czasie walki miejskiej. W związku z tym powstało zapotrzebowanie na lżejszą broń, najlepiej strzelającą tą samą amunicją co karabinki piechoty - tak powstał kbkm FN Minimi przyjęty do Armii USA jako M249. W krótkim czasie stał się najpopularniejszą konstrukcją tego typu. Kbkm-y stały się popularne nie tylko w jednostkach przeznaczonych do walki w terenie zurbanizowanym (głównie jednostki specjalne, choć w wypadku konfliktu światowego planowano wyposażenie w nie innych pododdziałów), ale również wśród jednostek powietrzno-desantowych, które również narzekały na wagę i rozmiary standardowych ukm-ów.

Produkcja czy współpraca?

Początkowo Negev był produkowany przez państwową spółkę Israeli Military Industry, ale po przekształceniach spółki całą produkcję przeniesiono do prywatnej Israeli Weapons Industry - pozostającej jedynym producentem broni palnej w Izraelu, co jest o tyle ciekawe, że izraelski rynek broni jest jednym z najbardziej chłonnych. Niewiele było firm, które próbowały postawić pierwszy "przyczółek" na tym terenie. Jedną z nich była Magnum Research, część amerykańskiego koncernu Kahr Arms. Niestety - po swoim debiucie na rynku izraelskim, producent słynnego pistoletu Desert Eagle, został zmuszony do sprzedaży połowy swoich udziałów IMI. Był to warunek utrzymania się firmy na rynku izraelskim i zachowania praw do produkcji swojego flagowego produktu. IMI wykorzystała Magnum Research (oraz amerykańskiego współwłaściciela - Kahr Arms) do promocji na rynkach światowych pistoletu Jerycho 941 - podróbki czeskiego CZ 75. Nie jest to jedyna nielicencjonowana kopia w ofercie tej firmy. Produkuje ona jeszcze karabinki i karabiny Galil, wywodzące się bezpośrednio z fińskiego karabinka Rk 62, oraz pistolety maszynowe Uzi, wykonane na podstawie brytyjskich prototypów nowego, nie przyjętego do uzbrojenia pistoletu maszynowego (w którym wykorzystano przedwojenne doświadczenia prof. Wilniewczyca, konstruktora prototypowego PMD i powojennego PM-63 RAK - stąd podobieństwo RAK-a do Uzi).

Dostępne informacje o "współpracy" IWI i FB Radom są enigmatyczne. Z jednej strony mówi się o rozpoczęciu produkcji Negeva w FB, z drugiej strony jedynie o produkcji części do tej broni w mazowieckiej fabryce. Jedno jest pewne: dostępne komunikaty mówią o rozpoczęciu w nadchodzącym miesiącu testów Negeva w Wojsku Polskim. Należy przy tym wspomnieć, że podobne testy odbywały się w Polsce dwukrotnie: w lutym i w maju. Wg oficjalnego komunikatu w trakcie tych drugich zadecydowano o podpisaniu umowy między FB, a IWI. Czy jest to jednak możliwe skoro testy były przeprowadzane przez przedstawicieli MON i WP, a nie FB? Czy więc MON podpisało umowę "w imieniu" firmy należącej do Bumaru? Należy przy tym przypomnieć, że przedstawiciele naszego narodowego koncernu byli lekko skonsternowani lutowymi testami. Zostały one przeprowadzone przez polskiego dystrybutora IWI, przy udziale konstruktorów z Izraela i żołnierzy tego kraju, a przedstawiciele MON, pomijając fakt, że MON finasnował te "testy", byli jedynie widzami. Dodatkowo w ich trakcie "testowano" wszystkie konstrukcje izraelskiego producenta. Tak naprawdę były to więc pokazy, z tym że przeprowadzone jedynie dla Polaków i w zamkniętym gronie. W dodatku, po nich pojawiły się informacje o "nadchodzącym zakupie" izraelskiej broni.

Czy więc rozpoczęcie współpracy między IWI, a FB nie jest po prostu pominięciem przez MON normalnej procedury przetargowej? Nie jest to wcale niemożliwe: już raz w ten sposób zakupiono dla policji pistolety Walther P99. FB musiała zamknąć linie produkcyjne własnego produktu (pistolet MAG98) i otworzyć nowe. Spowodowało to duże problemy finansowe firmy, ale na szczęście Niemcy byli wysoce ukontentowani jakością polskich komponentów. Ponadto Fabryce pomogły zamówienia związane z misjami w Iraku i Afganistanie. Obecnie jednak linie produkcyjnej broni Walthera stają się nierentowne: ani MON, ani MSWiA nie są zainteresowane kolejnymi zakupami w Radomiu, a rynek cywilny w Polsce praktycznie nie istnieje. Nie zmienia to faktu, że FB pozostaje oficjalnym dostawcą uzbrojenia dla MON i MSWiA. Dzięki temu wszelkie zakupy w tej firmie mogą być dokonywane za pomocą przyspieszonych procedur. Jeśli więc Fabryka Broni stanie się współproducentem Negeva, MON będzie mogło zakupić tę broń z pominięciem normalnych procedur przetargowych. Historia uczy, że takie bezpośrednie konfrontacje z produktami konkurencji nigdy nie były mocną stroną, ani IMI, ani IWI.

Kbkm z Radomia

Przedstawiciele rządu (należy podkreślić, że ani Fabryka Broni, ani Bumar nie komentują sprawy) entuzjastycznie odnoszą się do tego przedsięwzięcia. Podkreślają, że w ten sposób doczekamy się pierwszego polskiego kbkm, którego zapotrzebowanie oblicza się nawet na 10 tys. egzemplarzy. Podkreśla się również, że ta decyzja to wynik doświadczeń z misji w Iraku i Afganistanie. Czy jednak jest to cała prawda? Doświadczenie podpowiada, że nie warto ufać słowom obecnych przedstawicieli MON.

Już w drugiej połowie lat 90., po przyjęciu do uzbrojenia 5,56mm karabinka wz.96 Beryl i jego wersji skróconej Mini-Beryl rozpoczęto prace nad kompatybilnym z nimi karabinkiem maszynowym, który miał wyprzeć cięższe ukm-y 2000 w pododdziałach piechoty. Efektem tych prac był 5,56mm kbkm wz.2003 - całkowicie polska konstrukcja, podobnie jak konkurenci przystosowana do zasilania taśmowego i magazynkowego. W dodatku, tak jak Negev, posiadająca możliwość strzelania granatami nasadkowymi. Zaprezentowano dwie wersje nowej broni: S dla piechoty i D dla wojsk powietrzno-desantowych ze skróconą lufą. Niestety MON zaprzestał finansowania tego projektu, mimo znacznego zaawansowania. Sugerowano, że w nadchodzących misjach, w których miały wziąć udział polskie Siły Zbrojne, taka broń będzie niepotrzebna! Widać więc dokładnie odwrotną argumentację w porównaniu z decyzją o nawiązaniu współpracy przy produkcji Negeva.

Jednak, żeby było śmieszniej, w Fabryce Broni oraz Wojskowej Akademii Technicznej trwają obecnie prace nad 5,56mm Modułowym Systemem Broni Strzeleckiej - MSBS. W ramach tego programu planuje się rozwój nowoczesnych, całkowicie modułowych (rozwiązanie unikalne na skalę światową) karabinków, kbkm-ów i karabinków wyborowych. W dodatku bardzo łatwo konwertowalnych do nabojów karabinowych. Taka przemiana broni, zarówno w inny wariant nabojowy, jak i zadaniowy, ma trwać mniej niż pół minuty. Niestety, obecnie program, który miał być zakończony w 2014 roku, cierpi na brak finansowania, które wstrzymano. Może się to skończyć dla MSBS-a równie tragicznie jak wstrzymanie finansowania projektu korwety Gawron, która mimo reanimacji nadal nie może powstać. Wg wypowiedzi ministerialnych wprowadzenie Negeva planuje się w roku 2012 - na dwa lata przed planowaną wymianą sprzętu na broń nowej generacji, jaką jest MSBS. Czy taka decyzja ma sens? Szczególnie, kiedy Polska wycofuje się z misji zagranicznych, na których ma się Negeva wykorzystywać. Potrzeby Wojsk Specjalnych nie są żadnym argumentem, gdyż te korzystają od dawna ze sprawdzonych Minimi. Wygląda więc na to, że decyzja o wprowadzeniu Negeva do oferty FB ma służyć za argument w storpedowaniu projektu MSBS. A od przyjęcia Negeva jest już tylko jeden krok do przyjęcia Galila. W ten sposób Radom, tak jak wcześniej PZL Mielec (niegdysiejszy producent transportowych Bryz), ma się stać kolejnym środkowo-europejskim podwykonawcą zachodnich koncernów. Zapomnijmy przy tym o wpływach z produkcji eksportowej, zarówno przykład Mielca, jak i tyskiego FSM/Fiat Auto Poland pokazuje, że najbardziej korzystają na takich umowach centrale.

Na marginesie dodam, że obecnie NATO podważa ideę broni wsparcia na nabój pośredni 5,56mm NATO. Analizy walk w Afganistanie i Iraku pokazują, że terroryści posiadający broń na naboje pośrednie 7,62x39mm wz.43 (typowe dla Kałasznikowa) są w stanie razić celniej i na dalszych odległościach. A jeśli posiadają broń na naboje karabinowe, siłom NATO nie pozostaje nic innego niż wycofać się. W związku z tym USA zwiększają w swoich pododdziałach ilość starych karabinów M14 (w tym unowocześnionych wersji specjalnych EBR) i wymieniają podstawowy nabój kalibru 5,56mm M193 na nowy M855A1 o większym zasięgu. Testy pokazują przy tym, że inne rodzaje broni niż karabinki M4 i kbkm-y M249 mają problemy z tą, potencjalnie identyczną amunicją. Jak widać wybór Negeva jest więc wyborem nieperspektywicznym, tym bardziej, że sami obecnie jesteśmy w stanie wykonać broń taką jak MSBS - w której łatwo zmienić kaliber z 5,56 na 7,62.

Nic nowego

Takie preferowanie zagranicznych producentów kosztem polskich przedsiębiorców to nic nowego w polityce nie tylko MON Bogdana Klicha, ale też w polityce całego rządu Donalda Tuska. Pewnie niektórzy z nas jeszcze pamiętają ostra słowa gen. Skrzypczaka, których adresatem był minister Klich. W ich wyniku na potrzeby misji w Afganistanie wypożyczono izraelskie obserwacyjne samoloty bezzałogowe. Tymczasem przedstawiciele wojska woleliby zakupić na własność podobne maszyny produkowane w Polsce, m.in. przy współpracy Politechniki Warszawskiej. Z kolei Jerzy Miller zadecydował o zakupie karabinków FN SCAR-L na potrzeby Biura Ochrony Rządu. Karabinki te w niczym nie różnią się od radomskich Beryli, w dodatku te drugie są bardziej niezawodne. Orędownikiem tego zakupu jest minister Spraw Zagranicznych Radosław (Radek?) Sikorski, wcześniej m.in. udziałowiec firmy, z którą współpracowała belgijska FN. Dużo lepszym wyborem byłaby karabinowa wersja tej broni SCAR-H, ale to widać nie przyszło do głowy naszym rządzącym.

Dużą część nieprawidłowości w MON stanowią właśnie takie "dziwne" decyzje zakupowo-zaopatrzeniowe. Ale nie tylko. Skala tych problemów jest nieporównywalna z latami poprzednimi, a kwestia ich naprawy to czas zdecydowanie dłuższy niż tylko jedna pełna kadencja ministerialna. 

 

*Notkę pisałem w czasie gdy B. Klich był jeszcze ministrem ON

Polecam cykl o nieprawidłowościach w MON.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka